Czy jeśli ksiądz na kazaniu mówi szkodliwe i nieprawdziwe rzeczy lub nawołuje do nienawiści to mam prawo przerwać kazanie?
2 czerwca, 2024
Czy wychodząc demonstracyjnie z kościoła w trakcie niedzielnego kazania, które uważam za szkodliwe i niegodne, grzeszę i obrażam Boga? Czy obrazą Boga byłoby raczej zostać (co mogłoby być odebrane jako akceptacja treści głoszonych na kazaniu?
Podczas 377. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski, które odbyło się w Lublinie w dniach 13-14 października 2017 r., księża biskupi przyjęli w uchwale wskazania dotyczące homilii mszalnej, napisano w nich: „Należy pamiętać o różnicy między homilią a kazaniem. Homilia to przepowiadanie, będące integralną częścią liturgii, natomiast kazanie jest przepowiadaniem poza liturgią, w czasie nabożeństw”.
Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego podaje, że „homilia, będąca częścią liturgii, powinna być wyjaśnieniem jakiegoś aspektu czytań Pisma Świętego lub innego tekstu spośród stałych lub zmiennych części Mszy danego dnia, z uwzględnieniem zarówno obchodzonego misterium, jak i szczególnych potrzeb słuchaczy” (OWMR 65). Podobnie mówi soborowa Konstytucji o liturgii, czy Kodeks Prawa Kanonicznego (kan. 767 § 1). Wynika z tego, że homilia nie może być wydzieloną wstawką w przebieg liturgii. Nie może być traktowana jako przerwa w liturgii zagospodarowana przez przemówienie. „Przepowiadanie homilijne staje się liturgią, ponieważ jest czynnością uświęcającą i jednocześnie kultyczną. Homilia jest czynnością uświęcającą, gdyż Bóg w swoim słowie udziela się człowiekowi i w tymże słowie wzywa go do wewnętrznej przemiany. Celem i zarazem kresem głoszenia słowa Bożego jest królestwo Boże. Bóg, który pragnie zbawienia wszystkich ludzi, wzywa każdego człowieka do przyjaźni z sobą. To wezwanie dokonuje się przez szeroko rozumianą posługę słowa” – pisze ks. L. Kuc w Przepowiadanie, zbawienie, Kościół, w czasopiśmie „Współczesna Ambona” 13 (1985) nr 4.
To „teoria”. Co jednak kiedy głoszący homilię jest daleki od stosowania tych zasad homiletycznych?
Każdy z nas chciałby spotykać w życiu tylko ludzi dobrze wychowanych, uprzejmych, kompetentnych i władających piękną polszczyzną. Jednak wiemy, że tak nie jest. Brak kultury i wywyższanie się w codziennych kontaktach z ludźmi widoczne jest też w głoszonych przez niektórych księży kazaniach. Trzeba jasno powiedzieć, że w kościele nie ma miejsca dla wyzwisk, niecenzuralnych słów, obrażania grup społecznych czy opowiadania się po stronie konkretnych partii politycznych.
Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem jest zebranie się na odwagę i pójście po mszy świętej, by zwrócić uwagę na nadużycia, czy kontrowersyjne opnie wygłaszane w czasie homilii. Jeżeli trudno o bezpośredni kontakt, można wysłać SMS, e-maila lub napisać list. Niektórzy z księży wyjście ludzi w czasie mszy świętej odbierają jako potwierdzenie, że to, co głoszą jest „prawdą”, jest „znakiem sprzeciwu”. W dialogu – jakkolwiek byłby trudny czy nieprzyjemny – jest okazja dopytać i uzasadnić ewentualne błędy. Ks. Andrzej Draguła w czerwcowym miesięczniku W drodze także pisze o tym, że powinniśmy reagować, dzielić się z księdzem swoimi uwagami, powiedzieć wprost, co nas denerwuje, co nam się nie podoba.
Wydaje się, że nie można „zero-jedynkowo” odpowiedzieć na to pytanie. Samo opuszczenie mszy świętej niedzielnej należy wg prawa kanonicznego i moralnego do kategorii grzechu. Natomiast wiele zależy od okoliczności związanych z tym dlaczego opuszczamy Eucharystię. Jeśli wyjście miałoby charakter demonstracyjny można by się zastanawiać (na to pytanie każdy musi sobie sam odpowiedzieć) czy to rzeczywiście przysłuży się prawdzie, o która walczymy, czy wprowadzi w poczucie, że „wygraliśmy”. Jak mówił ks. Tischner: „może i masz rację, ale jakie z tego dobro”. Wydaje się, że próba rozmowy z głoszącym homilię ma większy potencjał oddziaływania, a do tego jest wyrazem niezgody na przemocowe czy niekompetentne wypowiedzi.
Ale można także wyobrazić sobie sytuację, w której wypowiedzi prezbitera uderzają szczególnie mocno w nasze traumy (np. osoba skrzywdzona w Kościele może słyszeć w czasie homilię atak właśnie na osoby z taką historią, czy też osoba LGBT+ słyszy rzeczy zupełnie niekulturalne) wówczas wydaje się, że wyjście z kościoła, jest zadbaniem o równowagę psychiczną, w której nie tylko chodzi o komfort, ale czasami i o życie. Wówczas takie opuszczenie mszy świętej miałoby okoliczności łagodzące znosząc odpowiedzialność moralną.
Trzeba więc rozeznać w swoim sumieniu w jakiej okoliczności się znajdujemy i jaki sposób jest najlepszy, by zawalczyć o prawdę.