Czy sformułowanie „Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze” jest zgodne z Ewangelią?
9 czerwca, 2024
Na początku ważne jest, by zdać sobie sprawę skąd pochodzi to zdanie, a w związku z tym jaką ma rangę w hierarchii prawd teologicznych.
W 1566 roku powstał Katechizm rzymski, przeznaczony głównie dla księży, jako swego rodzaju kompendium wiedzy, po to, by nie mijali się w swoich kazaniach z oficjalnym nauczaniem Kościoła. Został on przetłumaczony na język polski dwukrotnie. Zaraz po jego wydaniu przez księdza Walentego Kuczborskiego. Nie padają tam żadne słowa, które moglibyśmy uznać za „drugą prawdę wiary”, nie mówiąc już o tym, że wprost takie zdanie tam nie istnieje.
Po 5 latach pojawiło się drugie tłumaczenie tego katechizmu na język polski. Zrobił to litewski jezuita, ks. Jan Poszakowski, i wydał w Wilnie. Można powiedzieć, ze to tłumaczenie nie tyle jest wiernym przekładem, ale zawiera sporą dozę interpretacji własnych tłumacza. I to tam właśnie znalazło się stwierdzenie, które znamy z tzw. Głównych Prawd Wiary. Wydaje się więc, że to jest ten pierwszy moment, w którym pojawia się obraz Boga, którego sprawiedliwość miałaby polegać na wymierzaniu kary rozumianej jako jakieś cierpienie przez Niego narzucone, tak, aby się człowiekowi na przyszłość ode chciało. A w gruncie rzeczy jest to projekcja na Boga tego, w jaki sposób postępują ludzie.
Kim są biblijny sędziowie?
Zwolennicy „prawdy wiary”, a co za tym idzie także tak rozumianego obrazu Boga, podają często liczne biblijne przykłady, w których każe pojedyncze osoby, jak i cale narody, a nawet całą ludzkość: grzech pierworodny, potop, plagi egipskie, śmierć syna, czy chociażby niewola, w której był naród wybrany. Jezus także mówi o zbawionych i potępionych, wyliczając spis godnych potępienia grzechów: „Byłem głodny, a nie daliście Mi jeść, byłem nagi, a nie przyodzialiście Mnie…” (por. Mt 25,31–46).
Sędziowie Izraela, o których czytamy w biblijnej Księdze Sędziów, nie byli takimi sędziami, jakich my kojarzymy z sądów. Łączyli w sobie funkcję przywódcze, ale i prorockie. Pan powoływał sędziów, aby przemawiali do serca ludu, budzili prawdziwą pobożność i zagrzewali do walki z wrogami, przede wszystkim poprzez powrót do wiary w Boga Żywego. W ten sposób Bóg walczył o ocalenie. A działo się tak wtedy, gdy naród wybrany szedł za sędzią. Po śmierci każdego sędziego znowu popadali w dawne przewinienia i szli za obcymi bogami.
Byli zatem sprawiedliwymi przywódcami, którzy ratowali swoich ludzi w czasach niebezpieczeństwa. Byli świadkami Boga, Jego prawdy, która jest ocalająca i wskazywali drogę do życia zgodnego z Bożym zamysłem, który jest wpisany w stworzenie. Nie należało do nich rozliczanie z przestrzegania przepisów i ferowanie wyroków, ale wskazywanie na konsekwencje życia, które nie jest zgodne z prawdą, miłości, dobrem itp.
I tak też należałoby w wypadku Boga przyjmować Jego sprawiedliwość. Nie rozumianą na sposób prawniczy, ale jako zachowującego prawy, czyli prawdziwy, sprawiedliwy porządek.
W Ewangeliach widzimy, że człowiek sprawiedliwy to nie zawsze ten, który zachowuje skrupulatnie przepisy prawa Mojżeszowego, choć tak będą to pojmować niektórzy. Sprawiedliwym jest ten, kto jest wierny temu prawu z miłości do Boga i który używa prawa jako narzędzia do czynienia dobra. Widać to doskonale chociażby w historiach o łuskaniu kłosów w szabat, czy kiedy Jezus uzdrawia w szabat.
Oczywiście w Biblii idea ta przechodzi długą drogę i dochodzi do głosu powoli, pokonując wiele zakrętów. Nie można więc wyrywać z pewnego procesu opisanego w Biblii poszczególnych historii i traktować ich jako dowody dla poparcia swojej opinii, ale raczej trzeba patrzeć na Biblię jako na historię rozpoznawania prawdy o Bogu, która swoją kulminację ma w Jezusie Chrystusie. Jednak w tym procesie kierunek zawsze jest ten sam – człowiek sprawiedliwy to ten, kto postępuje zgodnie z prawem miłości, kto zachowuje porządek dobra i Bożej mądrości wpisanej w stworzenie. Porządek ten jest dość prosty co do zasady: dobro daje życie, zło niesie śmierć. Bóg ustanowił w świecie porządek dobra i mądrości, a człowiekowi daje możliwość podążania drogą tego porządku (iustitia), jednocześnie ostrzegając, że porzucenie tej ścieżki będzie miało dla człowieka konsekwencje.
Miłosierdzie i sprawiedliwość
Chociaż czasami trudno jest nam sobie to wyobrazić, to w Bogu sprawiedliwość i miłosierdzie istnieją jednocześnie i nie należy ich rozumieć jako dwie skrajne rzeczywistości. Odpuszczając winy grzesznikowi, który żałuje, Bóg dokonuje nie tylko aktu miłosierdzia, ale i aktu sprawiedliwości. Dlaczego? Ponieważ przywrócony zostaje w człowieku porządek, który jest zgodny z tym, do czego człowiek został stworzony. Przywrócona zostaje sprawiedliwość, czyli nakierowanie życia na miłość, na wspólnotę, na komunię z Bogiem i innymi ludźmi. Natomiast, kiedy człowiek kieruje się ku potępieniu wówczas Bóg dokonuje nie tylko aktu sprawiedliwości – szanując jego wolną wolę, która należy do porządku stworzenia (człowiek otrzymał ją od Boga przy stworzeniu), ale jednocześnie aktu miłosierdzia nie mszcząc się na nim przez dokładanie mu cierpień. Ostateczne konsekwencje naszych wyborów to w przypadku dobra – zbawienie, w przypadku zła – potępienie. Nie jest to jednak w dosłownym znaczeniu nagroda lub kara, ale skutek zachowania lub nie porządku świata stworzonego przez Boga. Można powiedzieć, że życie po śmierci jest pewnego rodzaju kontynuacją tego, co wybieramy w czasie ziemskiego życia.
Czy tekst „drugiej prawdy wiary” jest niezgodny z Ewangelią?
Można powiedzieć, że to katechizmowe sformułowanie jest mocnym uproszczeniem, które ma też konsekwencje dla kształtowania niewłaściwego obrazu Boga, jeśli rozumiemy je nie uwzględniając biblijnego, ale też teologicznego rozumienia pojęcia „sędziego”, „nagrody”, czy „kary”. Jeśli rozumiemy to jako stwierdzenie, że Bóg szanuje porządek stworzenia i zgadza się na to, by ten wybrał życie zgodne z tak rozumianą sprawiedliwością lub je odrzucił, a konsekwentnie wybrał życie z Bogiem po śmierci lub bez Niego – wówczas można to przyjąć.